Sezon wakacyjny w górach zaczyna się od kłopotów: przedsiębiorcy nie mają powodów do radości
Sezon letni w górskich regionach rozpoczął się pod znakiem trudności dla lokalnych przedsiębiorców. Komplikacje te wynikają z braku turystów, co budzi pesymizm i obawy o przyszłość. Sytuacja jest na tyle zła, że niektórzy uważają, że jest jeszcze gorsza niż w porównaniu do poprzedniego roku.
Znaki na niebie i ziemi zapowiadają kolejne wyzwania dla sektora hotelowego i gastronomicznego. W ubiegłym roku, kiedy inflacja szalała, często informowaliśmy o problemach, z jakimi borykali się przedsiębiorcy, zarówno w regionach górskich, jak i nadmorskich. Restauratorzy skarżyli się, że potencjalni goście preferują robienie zakupów w supermarketach zamiast spożywać posiłki w ich lokalach, a jeśli już odwiedzają ich lokale, to najczęściej na jedno piwo.
Ta niechęć była również widoczna u właścicieli pensjonatów. Cierpieli na brak gości i wolne pokoje, które pozostawały niewynajęte. Nawet jeśli jacyś turyści się pojawiali, wynajmowali miejsca tylko na krótki czas.
Historia zdaje się powtarzać. Po raz kolejny jesteśmy po majowym długim weekendzie, a przed nami kilka dni wolnego z okazji Bożego Ciała. Mieszkańcy górskich regionów mają wiele powodów do narzekania. Twierdzą, że obecna sytuacja jest nawet gorsza niż rok temu, kiedy według nich było „najgorzej w historii”. Przedsiębiorcy podzielili się swoimi obawami na łamach serwisu Wirtualna Polska, podkreślając, że choć skarg jest wiele, brak jest powodów do optymizmu.